środa, 22 czerwca 2016

ROZDZIAŁ 15

                Weszliśmy do środka, nie dzwoniąc dzwonkiem, bo i tak nikt by tego nie usłyszał. Pociągnąłem Brooke za rękę i weszliśmy do salonu.
– Cześć wam – krzyknąłem, a głowy wszystkim zwróciły się w naszą stronę.
– Justin! – usłyszałem pisk i po chwili poczułem na karku czyjeś ręce. Spojrzałem w dół i zobaczyłem sto pięćdziesiąt centymetrów czystego zła.
– Lorie, daj spokój – zabrałem jej ręce z dala od siebie.
– Oj weź misiu – jęknęła, patrząc na mnie oczami szczeniaczka – tęskniłam za tobą.
– A on za tobą najwyraźniej nie, więc odpuść – odwróciłem głowę i zobaczyłem jak Brooke przewraca oczami.
– Kim ty jesteś, żeby się do mnie odzywać – Lorie zmierzyła wzrokiem dziewczynę – i stać obok mnie – odrzuciła włosy, a ja miałem ochotę wybuchnąć śmiechem.
– Dziewczyną Justina – Brooke uśmiechnęła się sztucznie.
– Kolejna zabawka do kolekcji? – spojrzała na mnie z wrednym uśmiechem. Mówiłem już, że jest zła?
– W przeciwieństwie do ciebie na niej mi zależy – wzruszyłem ramionami i objąłem Brooke, zostawiając zdziwioną Lorie za sobą.
– Mam nadzieję, że nie będę musiała się tobą dzielić – mruknęła blondynka.
– Nie martw się o to – pocałowałem ją w czubek głowy.
                Usiedliśmy na kanapie obok chłopaków, którzy byli albo tak zjarani albo pijani, że ledwo kontaktowali. Przedstawiłem ich po kolei i sięgnąłem po piwa, które stały na stoliku. Jedno podałem Brooke, a drugie otworzyłem dla siebie.
– No więc Brooke – odezwał się Travis. – Ile już jesteście razem?
– Skąd wiesz, że jesteśmy razem? – zapytała.
– Bo cię tu przyprowadził i pije z tobą piwo, a nie się rucha – wybełkotał, po czym zaniósł się śmiechem. Dziewczyna posłała mi zdziwione spojrzenie, a ja tylko wzruszyłem ramionami, modląc się aby nie drążyła tematu. Jeszcze wynikłaby z tego niepotrzebna kłótnia.
– Aha – powiedziała powoli, opierając się o oparcie.
– No więc jak długo? – zapytał ponownie.
– Nie jesteśmy razem – odpowiedziałem.
– Jednak widać jak się na nią patrzysz. Mam nadzieję, że wam się uda  – usłyszałem i podniosłem wzrok na dziewczynę siedzącą obok schodów.
– Ja też – uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na Brooke, która odwzajemniła uśmiech.
– Jestem Chloe – kiwnęła głową w stronę mojej dziewczyny, a ja miałem wrażenie, że nie za bardzo ją polubiła.
– Brooklyn.
– No przecież wiem – westchnęła, a ja zmarszczyłem brwi.
– Wszystko w porządku? – zapytałem, patrząc na brunetkę.
– Nie – odpowiedziała sucho i ruszyła w stronę schodów.
                Siedziałem chwilę, nic nie mówiąc i myśląc co powinienem teraz zrobić. Iść za nią? Ale nie mogę zostawić Brooke tutaj samej. Nie z nimi, nie w tym stanie.
– Brad co ty robisz? – usłyszałem stłumiony głos Chloe i gwałtownie podniosłem głowę. Brooke chyba też to usłyszała, bo od razu zerwała się na równe nogi. Spojrzała na mnie z przerażeniem i smutkiem w oczach, a moje serce rozpadło się na milion kawałeczków, widząc ją taką.
– To on? – zapytała cicho, podchodząc bliżej schodów.
– Nie idź tam, proszę – przytuliłem ją i głaskałem jej włosy, mając nadzieję, że mnie posłucha.
– Chciałabym z nim porozmawiać – powiedziała spokojnie. Była taka niewinna. Sprawiała wrażenie małego, zagubionego dziecka. A może tak się właśnie czuła? W końcu przez wiele musiała przechodzić.
– Nie ma o czym, skarbie – westchnąłem.
– Ale ja chcę – odchyliła głowę i spojrzała mi w oczy. Wyglądała tak uroczo. Moja biedna, mała dziewczynka.
– Uważaj, dobrze? – skanowałem uważnie jej twarz. – Jakby się coś działo to krzycz, od razu będę – przytaknęła i ruszyła po schodach.

Brooke’s POV
                Na drżących nogach weszłam na górę. Denerwowałam się jak cholera, chociaż właściwie nie wiem czemu. W końcu obiecałam sobie coś. Nikt więcej się mną tak nie zabawi. A Brad zobaczy co stracił. Jeszcze utrę mu nosa. Mimo to po prostu się boję. Nie wiem co chcę mu w ogóle powiedzieć. Nakrzyczeć na niego? Może zacząć płakać? Nie, co to to na pewno nie.
– Ty i ta dziwka macie natychmiast wyjść z mojego pokoju – usłyszałam zirytowany głos Chloe z końca korytarza.
                Podeszłam bliżej i zobaczyłam jak z pokoju wybiegła roześmiana dziewczyna, a do Chloe podszedł Brad.
– Coś spięta jesteś – stanął obok niej i złapał jej talię – może bym ci tak pomógł się rozluźnić? – zamruczał do jej ucha i zjechał rękami na pośladki dziewczyny. Moja szczęka leżała na ziemi.
– Jesteś ohydny – odepchnęła go od siebie z wyraźnym obrzydzeniem. – Nigdy więcej nie zapraszaj tutaj swoich dziwek. Nie mieszkasz tutaj, a czujesz się jak król.
– Bo nim jestem, skarbie – mrugnął do niej – każda, o której zamarzę jest moja – uśmiechnął się arogancko, a ja nie wytrzymałam.
– O mnie też marzyłeś? – podeszłam do nich i spojrzałam na chłopaka obojętnym wzrokiem.
– Brooke? – patrzył na mnie jakby zobaczył ducha. – Co ty tu robisz, kochanie – próbował mnie przytulić, ale w porę się odsunęłam.
– Jak było w Europie? – zapytałam sarkastycznie.
– Dobrze – wzruszył ramionami – właśnie wróciłem.
– Ach tak? – uniosłam brew do góry. – I przyjechałeś tutaj zabawiać się z inną laską?
– O co ty mnie oskarżasz, hmm? – przybrał bojową postawę. – To ja chcę zarobić pieniądze, żeby żyło na się lepiej – patrzył na mnie oburzony – staram się, robię wszystko co mogę, kiedy ty leżysz w domu całe dnie nic nie robiąc – powiedział, a ja aż uchyliłam usta z zaskoczenia – a ty jeszcze oskarżasz mnie, że cię zdradzam? To tylko jakieś twoje wymysły!
– Nie wymysły tylko fakt – syknęłam. – Mam tego dość! Nie próbuj sprawić, abym czuła się winna, bo jedyną osobą, która wszystko spieprzyła jesteś ty – uderzyłam go palcem w klatkę piersiową. – Widziałam cię, Brad. I teraz i ostatnio w klubie. Stałam obok ciebie, liżącego się z jakąś laską, a ty mnie nawet nie zauważyłeś – zaśmiałam się – to koniec.
– Jak to koniec? – zapytał niemal desperacko.
– Normalnie – warknęłam. – Od tej chwili masz się do mnie nie zbliżać!
                Odwróciłam się na pięcie i szybko wróciłam na dół. Rozejrzałam się po salonie, ale nie było Justina. Zajrzałam jeszcze do paru innych pokoi, ale nigdzie nie umiałam go znaleźć. Postanowiłam wrócić do domu, nie chcąc oglądać Brada. Wyszłam na dwór i skierowałam się w stronę mojego mieszkania. Po pół godzinnej drodze byłam na miejscu.
                Kiedy tylko weszłam do pokoju od razu wyjęłam walizkę i zaczęłam pakować do niej wszystkie moje rzeczy. Nie ma mowy, żebym została z tym idiotą. A skoro uważa, że nic nie robię całymi dniami i że to wszystko to jego zasługa to się wyniosę. Wiem, że to nie prawda, ale mimo wszystko jego słowa na mnie wpłynęły. Swoją drogą to śmieszne, bo wszystko wyszło na odwrót. Mam na myśli Justina i Brada. Ten pierwszy w moim mniemaniu był zwykłym dupkiem, lecącym na wszystko co ma cycki i się rusza, a okazał się bardzo kochany. Za to Brad… Echh, szkoda słów na niego.
                Skończyłam pakowanie i wyszłam na dwór. Dopiero teraz do mnie dotarło, że ja nawet nie mam gdzie się podziać i nie mam pieniędzy. A może on miał rację? Może gdyby nie on to już bym dawno zginęła?
– Tutaj jesteś! – z zamyślenia wyrwał mnie głos Justina. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jego zmartwione oczy wpatrujące się prosto w moje.
– Szukałam cię, ale nie umiałam znaleźć, więc sama wróciłam do domu – wyjaśniłam.
– Zerwałaś z nim? – zapytał, a ja przytaknęłam. – Zamieszkasz u mnie? – zaproponował.
– Mogę?
– Jeśli byś nie mogła to bym ci tego nie proponował – mrugnął do mnie rozbawiony i zabrał walizkę, wkładając ją do auta.
                Wsiadłam do samochodu i oparłam głowę o szybę. Mimo wszystko muszę znaleźć swoje mieszkanie. Chciałabym pomieszkać sama, ewentualnie z jakąś dziewczyną jak wtedy z Sophie… O Boże, Sophie. Nie rozmawiałam z nią od tego spotkania z Justinem. Muszę się z nią jutro umówić i może ona mi powie o co w tym wszystkim chodzi.
– Co on ci powiedział? – usłyszałam głos Justina.
Hmm? – zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc.
– Jak rozmawiałaś z Bradem – wyjaśnił – co ci powiedział. Wyglądasz na zmartwioną.
– Och, nie – machnęłam ręką. To nie o to chodziło, ale wolałam mu nie mówić, wiedząc że wzmianka o Sophie go zdenerwuje – nic takiego. Uwierzysz w to, że wypierał się wszystkiego?
– Idiota – mruknął. – Ale teraz będziesz miała z nim spokój.

– Nareszcie – westchnęłam, mając świadomość, że teraz będzie już dobrze. 

_____________________________________________________________________
Brooke jest ciekawa o co chodzi z Sophie. 
A Wy?

***
W piątek koniec roku! Nareszcie wakacje ♥ Już mega nie mogę się doczekać, matko! 
Macie jakieś ciekawe plany?

2 komentarze

  1. Rozdział bosko!!! Plany na wakacje są. Ale czy będzie więcej rozdziałów w wakacje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej? Wątpie :/ Ja też mam wakacje i mimo, że lubię pisać, nie chcę aby to było pod przymusem. Jest ciepło, mam dużo czasu, więc raczej będę z tego korzystać inaczej niż siedząc przed laptopem. Przepraszam :(

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.