poniedziałek, 25 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ 6

COŚ WAŻNEGO MAM DO POWIEDZENIA, WIĘC RADZĘ PRZECZYTAĆ TO CO JEST NA DOLE!

                Rano obudził mnie alarm w telefonie. Jęknęłam w poduszkę i rękami zasłoniłam uszy, chcąc nie słyszeć tego okropnego dźwięku. Po paru minutach bezsensownego leżenia w końcu zmusiłam się do wstania i wyłączyłam budzik. Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się leniwie. Sprawdziłam zegarek, ale było dopiero siódma. Miałam godzinę na ogarnięcie się, więc spokojnie powinnam dać radę. Wstałam na nogi i podeszłam do szafy. Sophie mówiła, że ubrania w niej są do mojej dyspozycji, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna. Zdecydowałam się na bordowe spodnie i czarną bluzkę. Do tego dobrałam czarną, skórzaną kurtkę. Weszłam do łazienki, umyłam twarz i zęby, a potem rozczesałam włosy. Postanowiłam je lekko wyprostować i zostawić rozpuszczone, po czym wróciłam do pokoju. Sięgnęłam po plan lekcji, który leżał na szafce i sprawdziłam jakie będę miała dzisiaj lekcje. Wrzuciłam potrzebne na dzisiaj książki do torby, zabrałam plan i telefon i wyszłam z pokoju. Po cichu zeszłam po schodach, nie wiedząc czy Sophie już wstała. Weszłam do kuchni i zobaczyłam jak dziewczyna krząta się przy kuchence.
– Dzień dobry – powiedziałam cicho, a ona odwróciła się i uśmiechnęła szeroko.
– Jak się spało? – spojrzała na mnie, po czym znowu wróciła do swojego zajęcia.
– Dobrze, dziękuje – założyłam włosy za ucho.
– Chcesz jajecznice? – zerknęła na mnie, a ja przytaknęłam głową.
                Pomogłam jej przenieść wszystko na stół i chwilę potem zajadałyśmy się przepyszną jajecznicą.
– To jest genialne – powiedziałam zachwycona, wkładając sobie kolejną porcję jedzenia do ust.
– Dzięki – zachichotała cicho. – Jakieś plany na dzisiaj?
– Szkoła – wzruszyłam ramionami – a potem zobaczę. A ty?
– To samo co ty – zaśmiała się głośno.
– Widzę, że od rana humor dopisuje – zawtórowałam jej.
– Nie ma sensu marnować życia na smutek – wystawiła mi język. – Uśmiechnij się, świat staje się wtedy piękniejszy – podniosła się i zaczęła sprzątać talerze. Pomogłam jej i chwile potem byłyśmy w drodze do szkoły. Przez cały czas śmiałyśmy się z różnych rzeczy. Sophie opowiadała śmieszne historie, przez co bolał mnie brzuch. Rany, naprawdę polubiłam tę dziewczynę! Była wesoła i zawsze uśmiechnięta. Zachowywała się jak Ali. A właśnie! Ciekawe czy one się znały.
 – Sophie? – przekręciłam głowę i spojrzałam na nią. – Znasz Alison Dawson?
– Hm…– przyłożyła palec do brody. – Coś mi się kojarzy. Dziewczyna z drugiej klasy?
– Tak, chodzimy razem– przytaknęłam. – Jest bardzo pozytywna i zakręcona – zachichotałam. – W sumie jesteście podobne.
– Naprawdę? – uniosła brew. – To koniecznie muszę ją poznać!
– Chyba będziesz miała okazję – mrugnęłam do niej i wskazałam na dziewczynę, która zbliżała się w naszym kierunku. Kiedy zauważyła Sophie przystanęła, a ja przewróciłam oczami. Przyśpieszyłam i chwilę potem byłyśmy koło Ali.
– Hej – przytuliłam ją. – Ali to jest Sophie. Sophie to jest Alison – wskazałam najpierw na jedną, a potem na drugą.
– Ja cię znam! – krzyknęła Sophie. – W tamtym roku złamałaś Juliette nos!
– Tak, to ja – zaśmiała się Ali, a ja posłałam jej zdezorientowane spojrzenie.
– Należało się jej – lekko szturchnęła ją w bok i po chwili obie wybuchły śmiechem, a ja stałam jak głupia, nie wiedząc o co chodzi.
– Śmiejcie się dalej, a zaraz spóźnimy się na lekcje – próbowałam zwrócić na siebie uwagę, ale marnie mi to wychodziło.
– Okay, okay – Sophie próbowała przestać się śmiać – faktycznie muszę już lecieć i wy zresztą też.
– No popatrz – spojrzałam na nią z sarkastycznym uśmieszkiem.
– Daj spokój Brooke – szturchnęła mnie w bok. – Pójdziemy zjeść razem lunch potem? – zerknęła na mnie i na Ali.
– Czemu nie – wzruszyłam ramionami.
– To do zobaczenia – pocałowała nas w policzek i odeszła.
– Nie mówiłaś, że ją znasz – Ali patrzyła na mnie zszokowana.
– Poznałam ją wczoraj – machnęłam ręką. – Chodźmy już.
– Szybko zdobywasz znajomych – uśmiechnęła się szeroko. – Niedługo będziesz bardziej popularna niż Alexis.
– Kto to Alexis? – zmarszczyłam brwi.
– Dziewczyna Theo – przewróciła oczami. – Tylko, że ona jest znana z tego, że…
– Jest suką – dokończyłam za nią, a ona przytaknęła.
                Akurat kiedy podeszłyśmy pod klasę zadzwonił dzwonek. Zrobiło się duże zamieszanie, ale już po chwili siedziałyśmy w klasie i czekałyśmy na nauczyciela.
– Skąd wiedziałaś co chcę powiedzieć? – zapytała po chwili ciszy.
– Miałam przyjemność poznać – mrugnęłam do niej i widziałam, że chciała zapytać o co chodzi, ale nauczyciel, który właśnie wszedł do klasy nie dał jej szansy otworzyć ust.
                Byłam szczerze zaskoczona, ale uważnie słucham na lekcji, kiedy pan Mills opowiadał nam o fizyce kwantowej. Nie sądziłam, że taki temat może mnie zainteresować, ale naprawdę się cieszyłam, bo to skutecznie rozpraszało moje myśli. Po czterdziestu pięciu minutach zadzwonił dzwonek i wszyscy uczniowie opuścili klasę. Wyszłam na korytarz i od razu pojawiła się przy mnie Ali.
– No więc słucham – założyłam ręce na piersi – teraz nie masz się jak wywinąć.
– Nie odpuścisz? – westchnęłam.
– Nie – wyszczerzyła się jak wariatka, a ja pokręciłam głową.
– No dobrze – przystanęłam i oparłam się o szafki, które stały na wprost wejścia do szkoły. – Siedziałam w parku, kiedy podeszła do mnie grupka jakiś dziewczyn. Coś gadały naprawdę bez sensu – prychnęłam – a potem – przerywałam kiedy drzwi gwałtownie się otworzyły. Zamarłam kiedy zobaczyłam Brada.
– A potem? – wskazała ręką, abym kontynuowała. Jednak ja stałam jak zaczarowana i nawet nie mrugałam. – Brooke, o co chodzi? – dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała tam gdzie ja. Zmarszczyła brwi, bo nie wiedziała o co chodzi. W końcu nie mówiłam jej o tym co zrobił Brad. Ona nawet nie wiedziała, że miałam chłopaka.
– Brooke – chłopak zauważył mnie i od razu do mnie podbiegł. Cała się spięłam i Ali to zauważyła, bo złapała mnie za rękę.
– Kto to? – wyszeptała, tak że tylko ja mogłam usłyszeć.
                Nic nie odpowiedziałam tylko posłałam jej przerażone spojrzenie. Brad zatrzymał się kilka kroków od nas. Nikt nic nie mówił. Patrzyliśmy się sobie w oczy i nie miałam pojęcia jak powinnam się zachować.
– Brooke – z jego gardła wydobył się niski, ochrypły głos, a po moich plecach przeszły ciarki.
                Mocniej ścisnęłam dłoń Ali i czułam jak do moich oczu napływają łzy. Mrugałam szybko, próbując się ich pozbyć, ale średnio mi to wychodziło.
– Musimy już iść – widząc co się dzieje, dziewczyna próbowała mi pomóc, za co byłam jej naprawdę wdzięczna.
– Tak – powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
– Czekaj – chłopak złapał mnie za ramię, kiedy przechodziłyśmy obok niego. Odwróciłam się w jego stronę, a na mojej twarzy wymalowany był strach. Brad widząc to, puścił mnie, a jego ręka opadała swobodnie wzdłuż jego ciała. – Porozmawiaj ze mną, proszę – powiedział z desperacją. Spojrzałam na Ali, a potem z powrotem na Brada. Wahałam się, ale ostatecznie zdecydowałam się z nim porozmawiać.
– Idź, zaraz przyjdę – przytuliłam Ali i cmoknęłam ją w policzek. Niepewnie puściła moją dłoń i posłała mi lekki uśmiech, po czym odeszła.
– Bałem się, że coś ci się stało, kiedy nie wróciłaś do domu – zrobił krok do przodu, a ja automatycznie cofnęłam się.
– Nie podchodź do mnie – wyciągnęłam ręce przed siebie, chcąc go zatrzymać.
– Brooke, przepraszam – westchnął. – Dobrze wiesz, że nic złego bym ci nie zrobił.
– Naprawdę Brad? – spojrzałam na niego niedowierzając. – Po tym co stało się wczoraj ciężko mi w to uwierzyć – spuściłam głowę i zaczęłam bawić się końcem mojej koszulki.
– Byłem po prostu zły.
– Więc za każdym razem kiedy będziesz zły, będziesz przychodził do mnie i próbował mnie zgwałcić?! – szybko podniosłam głowę i patrzyłam na niego z odrazą.
– Nie mów tak – zacisnął szczękę, patrząc w bok.
– Co? – przekrzywiłam głowę i uśmiechnęłam się chytrze. – Prawda w oczy kole?
– Brooke, przepraszam – szybko złapał moje dłonie zanim zdążyłam je zabrać. – Wróć do domu, błagam. Martwię się o ciebie.
– Nie chcę wracać do domu!
– Jesteś moją dziewczyną – wyszeptał – jesteś dla mnie ważna.
– Ciekawie to okazujesz – prychnęłam z kpiną. – Mam cię dość – westchnęłam, ale to prawda. – Muszę iść na lekcję – wyrywałam swoje dłonie i odwróciłam się, chcąc odejść.
– Wybacz mi, błagam – krzyknął za mną, ale miałam to w nosie. Przyśpieszyłam i zniknęłam za rogiem.
Weszłam do łazienki i oparłam się o ścianę. I co ja mam teraz zrobić?! Nie mogę wiecznie siedzieć na głowie Sophie,  a do domu nie mam najmniejszego zamiaru wracać. Ale z drugiej strony nie mogę być wiecznie zła na Brada. Okay, zrobił coś bardzo złego, ale przeprosił mnie. Dam nam parę dni, a potem może wrócę. Tak, to będzie dobry pomysł.
Reszta dnia minęła naprawdę ciężko. Alison cały czas wypytywała mnie kim jest Brad i co takiego mi zrobił, ale ja naprawdę nie miałam ochoty jej o tym opowiadać. Zbywałam ją, a ona się złościła, więc obiecałam jej, że powiem wszystko jak będę gotowa. Ostatecznie odpuściła i przez resztę czasu próbowała zrobić wszystko, żeby zająć czymś moje myśli. Kiedy zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec ostatniej lekcji, szybko spakowałam moje rzeczy i opuściłam klasę. Przy wyjściu ze szkoły dołączyła się do mnie Sophie.
– Jak ci minął dzień? – spytała uśmiechnięta.
– Brad tu był – wzruszyłam ramionami.
– Co? – zatrzymała i spojrzała na mnie zdziwiona.
– Przyszedł porozmawiać.
– I co ci powiedział? – dopytywała.
– Że przeprasza – pokręciłam głową, uśmiechając się smutno. – I żebym wróciła do domu.
– I co chcesz zrobić? – jej usta wykrzywiły się w grymas.
– Właśnie chciałam zapytać czy mogłabym u ciebie zostać na parę dni – powiedziałam niepewnie. – Tylko kilka dni, naprawdę – dodałam szybko.
– Nie ma problemu – uśmiechnęła się szeroko. – Możesz u mnie zostać tyle ile potrzebujesz – przytuliła mnie.
– Dziękuję.
– W takim razie musimy to uczcić! – klasnęła w dłonie, a ja posłałam jej zdezorientowane spojrzenie. –Kolega z klasy robi imprezę. Co ty na to?
– Brzmi całkiem nieźle – uśmiechnęłam się do niej.
                Kiedy wracałyśmy do domu, cały czas śmiałyśmy się jak idiotki. Ludzie posyłali nam dziwne spojrzenia, ale my miałyśmy to gdzieś. Weszłyśmy do domu i od razu skierowałam się do kuchni, bo byłam potwornie głodna.
– Na co masz ochotę? – zapytałam Sophie, kiedy otworzyłam lodówkę i przejrzałam jej zawartość.
– Może zamówimy pizzę? – weszła do kuchni już przebrana.
– Albo ją zrobię? – odwróciłam się do niej i zmarszczyłam brwi, ale po co marnować pieniądze.
– Okay – wzruszyła ramionami. – Pomóc ci w czymś?
– Możesz pokroić warzywa – przytaknęła głową i zabrałyśmy się do pracy.
                Godzinę później siedziałyśmy przy stole i zajadałyśmy się pizzą. Sophie przez cały czas zachwalała jak to ja świetnie gotuję i koniecznie muszę jej tego nauczyć. Po obiedzie posprzątałyśmy i udałyśmy się do swoich pokoi, żeby przygotować się na imprezę. Weszłam do łazienki i pozbyłam się swoich ubrań. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Kiedy woda zetknęła z moim ciałem od razu się zrelaksowałam. Sięgnęłam po żel do kąpieli i wylałam go na rękę. Umyłam całe ciało, a potem włosy, zakręciłam kurek i wyszłam z kabiny. Wytarłam się białym ręcznikiem, a potem owinęłam się nim. Wysuszyłam włosy i zdecydowałam się je zakręcić. Miałam szczęście, bo znalazłam lokówkę. Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę. Znalazłam seksowaną, czerwoną sukienkę z długimi rękawami i dość dużym wycięciem na plecach. Założyłam ją i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam całkiem dobrze. Wyszłam z pokoju i poszłam zobaczyć do Sophie. Zapukałam w drzwi i usłyszałam głośne „proszę”.
– Wow – patrzyłam na nią z zachwytem, ale wyglądała niesamowicie.
– Ty też wow – zachichotała. – A gdzie masz makijaż? – zmarszczyła brwi.
– Nie mam tutaj kosmetyków – wzruszyłam ramionami, ale cały czas się uśmiechałam.
– Chodź tutaj – wskazała na krzesło, stojące obok biurka. Posłusznie zrobiłam to co mi kazała i kilkanaście minut później Sophie skończyła mój makijaż. – Voilà! – uśmiechnęła się. Wstałam i podeszłam do lustra. Kiedy zobaczyłam jak wyglądam byłam po prostu w niebie. Jeszcze nigdy nie wyglądałam tak ładnie.
– O matko – przyłożyłam dłoń do ust, ale byłam naprawdę zaskoczona.
– I jeszcze buty – podała mi klasyczne, czarne szpilki. Założyłam je i byłam gotowa.
– Dziękuję – przytuliłam ją, a ona zaśmiała.
– Polecam się na przyszłość – mrugnęła do mnie. – To co? Idziemy? – spojrzałam na ścianę, na której wisi duży zegar. – Jest dwudziesta.
– Już? – byłam zdziwiona, bo nie miałam pojęcia kiedy ten czas zleciał.
– Chodź – przewróciła oczami i uśmiechnęła się szeroko.
                Pół godziny później wysiadłyśmy z taksówki pod domem Martina. Tak miał na imię gospodarz imprezy. Sophie przez całą drogę opowiadała jaki on jest niesamowity i coś czuję, że coś się między tą dwójką wydarzy. Nie znam dziewczyny za dobrze, ale już zdążyłam zauważyć, że ona tak łatwo nie odpuszcza. Weszłyśmy do domu, nie dzwoniąc, bo i tak nikt by nie usłyszał. Przejechałam wzrokiem po pomieszczeniu, a na moich ustach wyrósł ogromny uśmiech. Było tu mnóstwo ludzi! Nareszcie miałam okazję się wyszaleć. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam barek z alkoholem. Od razu ruszyłam w jego stronę, ciągnąc za sobą Sophie. Zamówiłyśmy shoty i po dwa drinki, wypijając je najszybciej jak się dało. Kiedy poczułam jak alkohol powoli daje się we znaki ruszyłam z dziewczyną na parkiet. Nie musiałyśmy długo czekać, aż obok nas pojawili się jacyś chłopcy. Uśmiechnęłam się do jednego szeroko i zaczęłam z nim tańczyć. Po kilkunastu minutach, wykończone postanowiłyśmy trochę odpocząć, więc wróciłyśmy do baru.
– Podać coś? – uśmiechnął się chłopak za ladą.
– Na co masz ochotę Brooke? – Sophie spojrzała na mnie i parsknęła śmiechem. Tak, zdecydowanie za dużo alkoholu.
– Nie wiem – wzruszyłam ramionami, szczerząc się do niej.
– Może nam coś zaproponujesz? – dziewczyna oparła ręce na ladzie i obdarzyła chłopaka uwodzicielskim spojrzeniem.
– Mam pewien pomysł – zbliżył swoją twarz do jej, a ja miałam wrażenie, że ją pocałuje. Uchyliłam usta w szoku, ale chłopak posłał jej tylko uśmiech i odsunął się, aby zrobić nasze drinki.
– Przystojny – odwróciła się do mnie.
– Myślałam, że się pocałujecie! – krzyknęłam.
– Bez przesady – zaśmiała się.
                Już chciałam jej odpowiedzieć, ale przerwał nam chłopak, który podał nam nasze drinki. Zrobiłam łyka i nie mogłam uwierzyć, że to jest takie pyszne! Wypiłyśmy do końca, po czym Sophie wyciągnęła chłopaka i poszła z nim zatańczyć, a ja siedziałam i patrzyłam na nich, uśmiechając się jak głupia.
– Dlaczego siedzisz tu sama? – usłyszałam obok ucha ochrypły głos, ale nie wiedzieć czemu nie spojrzałam na chłopaka.
– Tak wyszło – machnęłam ręką i uśmiechnęłam się szeroko.
– Czyli nie będziesz miała nic przeciwko jak się do ciebie dosiądę, Brooke? – słysząc swoje imię gwałtownie odwróciłam głowę. Zamarłam kiedy moje oczy spotkały te piękne, miodowe tęczówki.
                
________________________________________________________________________
Okay, podjęłam decyzję co do tego ff. Parę osób mi pisało na privie, żeby kontynuować to. Ale wiecie co? Ja się po prostu wypaliłam. Nie mam najmniejszego pomysłu na to opowiadanie. Hmm, tzn mam. Ale jest beznadziejne i kiedy moja koleżanka je poznała, wyzwała mnie od idiotek, że chcę to wszystko tak zakończyć. W sumie się z nią zgadzam. Zgodziłam. Między innymi dlatego zawiesiłam to ff na całe dwa tygodnie. Ale nie daje mi to spokoju. Nie lubię czegoś zaczynać i nie kończyć. Tak więc uwaga, uwaga! Ogłaszam wszem i wobec, że skończę to pisać. I tu jest taka mała prośba do Was (czyt. dla tych, którzy tu jeszcze zaglądają). Jeśli ktoś ma jakieś propozycje, życzenia, pomysły (lub jakkolwiek sobie to nazwiecie) możecie mi napisać (e-mail jest w zakładce kontakt). Może będzie mi łatwiej, bo wierzcie lub nie, pisanie czegoś bez pomysłu to prawdziwe katusze. Także to chyba wszystko. Cieszcie się albo nie, bo wróciłam! Coś jeszcze? A tak, wydaje mi się, że to nie będzie jakieś super długie. Spodziewajcie się koło 15-20 rozdziałów, bo szczerze mówiąc chcę to jak najszybciej zakończyć. I jeszcze coś! Rozdziały raczej będą się pojawiały nieregularnie. Postaram się raz w tygodniu, ale różnie może być. Tyle z mojej strony. Dziękuję za uwagę i do zobaczenia :*

PS Ktoś mnie przekonał też do wattpada, więc tam też możecie mnie znaleźć --> KONTAKT

czwartek, 7 kwietnia 2016

KONIEC

Cześć Wam! 
Bardzo Was przepraszam, ale jestem zmuszona zakończyć/zawiesić (nazywajcie to jak chcecie) tego bloga. Moje wszystkie chęci do pisania tego po prostu odeszły. Pomijając to, że i tak prawie nikt tego nie czyta, mi samej brakło weny. Nie podoba mi się to w jakim kierunku (mimo, że to dopiero początek) zmierza to opowiadanie i ogólnie wydaję się do kitu. Także po prostu nie będę pisać tego dalej. Może kiedyś jak mnie natchnie to wrócę, ale wątpię. 
Dziękuje bardzo za wszystkie wyświetlenia i komentarze zarówno w tej części jak i poprzedniej! Nie wyobrażacie sobie jaka to radość widzieć, że komuś podoba się moja twórczość. Dziękuję, że byliście i przepraszam z całego mojego małego serduszka.
Kocham Was ♥


Wera
Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.