– Co ty robisz?! – jak tylko
zorientowałam się co się dzieję, od razu go odepchnęłam. – Przypominam ci, że
mam chłopaka!
– Któremu nie ufasz i
prawdopodobnie nie kochasz – wzruszył ramionami.
– A właśnie, że kocham! – kocham?
– A nad zaufaniem można popracować – spuściłam głowę. Cholera, on miał rację.
– Ze mną będzie ci lepiej –
powiedział łagodnie, patrząc w moje oczy.
– Nie – pokręciłam gwałtownie
głową, zamykając powieki. – Odwieź mnie do domu.
– Ale…
– Proszę – przerwałam mu, otwierając oczy i wpatrując się w
niego błagalnym wzrokiem.
Chłopak
nic nie odpowiedział, tylko westchnął i skierował się w stronę swojego auta.
Ruszyłam za nim i chwilę potem siedziałam już w samochodzie. Żadne z nas się
nie odzywało. Zresztą, co więcej mieliśmy powiedzieć? Sama przed sobą
przyznaję, że Justin jest nieziemski i to chyba pod każdym względem! Ale nie
mogę zranić Brada. Nie chcę być jak on. Dla mnie liczą się uczucia innych. A
może po prostu nie potrafię mu powiedzieć, że to był błąd?
– Gdzie masz Brada? – zapytał Justin, całkowicie skupiony na
drodze.
– Poleciał do Europy – mruknęłam.
– Do Europy? – parsknął śmiechem. – Po co?
– Jest ochroniarzem jakiejś modelki, która miała tam pokaz –
przewróciłam oczami, wiedząc, że to tylko jakaś głupia wymówka.
– Patrz jak umie się ustawić – wybuchnął śmiechem, a ja
posłałam mu zdezorientowane spojrzenie. Jego zachowanie tylko utwierdzało mnie
w przekonaniu, że Brad kłamał. – Cały czas otoczony przez piękne dziewczyny.
– Super – burknęłam i oparłam głowę o szybę, zamykając oczy.
Do końca
drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Myślałam nad tym co powiedział Justin.
„Cały czas otoczony przez piękne dziewczyny”. Czyli uważa, że jestem piękna?
Czy chodzi mu o to, że tam będzie w pobliżu modelek, czyli najpiękniejszych
kobiet na świecie? Tak, wydaję mi się, że bardziej chodziło mu o to drugie.
– Jesteśmy – z zamyślenia wyrwał mnie głos Justina.
– Dzięki – mruknęłam i otworzyłam drzwi, chcąc wyjść.
– Mogę cię o coś zapytać? – chłopak też wyszedł z samochodu i
stanął przy masce.
Wzruszyłam
ramionami.
– Jeśli nie byłabyś z Bradem – odchrząknął – dałabyś mi szansę?
– Justin – westchnęłam – myślę, że znasz odpowiedź na to
pytanie – spuściłam głowę, zawstydzona swoją postawą.
– Ale chciałbym to usłyszeć od ciebie – podszedł do mnie i położył
dłonie na moich biodrach.
– Jesteś niemożliwy – pokręciłam rozbawiona głową.
– Wszystkie to mówią – uśmiechnął się łobuzersko. A do mnie
właśnie dotarło, że jestem jedną z wielu.
– Powinieneś już iść – powiedziałam sucho.
– Powiedziałem coś nie tak? – zapytał zaskoczony.
– To ja pójdę – zaśmiałam się smutno i odeszłam, nie zwracając
uwagi na jego nawoływania.
Justin’s POV
Uderzyłem
pięściami w maskę samochodu. Dlaczego ta dziewczyna musi być taka trudna?! Raz
wszystko jest między nami w porządku, a za chwilę mnie od siebie odpycha.
Zresztą na co ja liczę… Ona nie jest taka jak wszystkie i nie pójdzie mi z nią
tak łatwo. Muszę przyznać, że trochę imponuje mi tym, że stara się mnie trzymać
na dystans. Chociaż widać, że za bardzo jej to nie wychodzi.
Jechałem
przez miasto z zawrotną prędkością, kiedy poczułem wibracje w mojej kieszeni.
Wyjąłem telefon i odebrałem, nawet nie patrząc
kto dzwoni.
– Bieber, za pięć minut widzę cię w magazynie – usłyszałem
wkurzony głos Logana. Nic więcej nie powiedział i rozłączył się.
Docisnąłem
pedał gazu i chwilę potem stałem przed ogromnym, starym budynkiem. Wysiadłem z
auta i skierowałem się do tylnego wejścia. Kiedy wszedłem do środka usłyszałem
wrzaski i dźwięki rozbijającego się szkła. Co tu się do cholery dzieje?!
– Dłużej się nie dało!? – wydarł się Logan, kiedy pojawiłem się
w drzwiach.
– Korki – uśmiechnąłem się głupio, beztrosko wzruszając
ramionami.
– Nie wkurwiaj mnie – ostrzegł.
– Dobra, zluzuj – opadłem na czarną kanapę. – Co się stało?
– Arguello zwiał – warknął.
– Przecież Johnson miał się nim zająć – zmarszczyłem brwi.
– Odpuścił – co?! Jakim kurwa prawem!
– Żartujesz sobie ze mnie – gwałtownie wstałem, patrząc na
niego ze wściekłością.
– Zdecydował, że nie chce narażać swojej dziewczyny – starał
się być opanowany – w końcu wiadomo, że jeśli mielibyśmy zamknąć sprawę z
Arguello i East Side to ona by ucierpiała.
– Dlaczego tylko ona? – zacisnąłem szczękę na myśl, że Brooke
może być w niebezpieczeństwie. Dlaczego tak reaguję? Powinienem mieć ją w dupie.
– Masz kogoś bliskiego? – zapytał, a ja pokręciłem głową. – Ja
też. Z liderów tylko Brad ma kogoś ważnego dla niego, więc to chyba oczywiste,
że będzie jedynym celem.
– Nie możemy załatwić jej ochrony?
– Chciałem – westchnął i przeczesał włosy dłonią – ale Brad się
nie zgadza.
– Ponieważ? – uniosłem brew.
– Bo ty miałbyś się tym zająć – wyjaśnił – i Paul, ale z tym
problemu już nie miał.
– Zachowuje się jak dziecko – prychnąłem – nie umie zapomnieć o
przeszłości?
– Jakby przez ciebie zginęła moja siostra…
– Której nie masz – przerwałem mu.
– Ale jakbym miał – warknął. – To też bym miał ochotę cię zabić
przy każdym spotkaniu.
– A nie może zająć się ochroną ktoś inny? – podszedłem do
lodówki i wyjąłem z niej dwa piwa, jedno biorąc dla siebie, a drugie rzucając
Loganowi.
– Kto? – oparł się o stół, uważnie mi się przyglądając.
– Może Erick? – zaproponowałem.
– Potrzebujemy kogoś z doświadczeniem, a nie dzieciaka –
przewrócił oczami, ale miał rację.
– A Daniel? – wziąłem łyka piwa.
– Jest na misji – odparł. – Justin, wiesz, że teraz kiedy
zaczęliśmy wojnę, nasi najlepsi ludzie mają o wiele ważniejsze rzeczy do roboty
niż niańczenie tej małolaty – mruknął zirytowany.
– Gdzie jest Brad? – zapytałem zrezygnowany.
– Nie wiem, ale powinien tu być za – spojrzał na zegarek na
jego lewej ręce – parę minut. Co chcesz zrobić?
– Pogadam z nim – wzruszyłem ramionami.
– Nie sądzę, żeby to był dobry…
Nie zdążył
dokończyć, ponieważ do pokoju wszedł Brad, obejmujący jakąś brunetkę. Co do
cholery?! On jest podobno z Brooke. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, co
odwzajemnił. Szepnął jej coś na ucho, a ona zachichotała i zniknęła na
schodach, prowadzących do sypialni.
– Jak ci się układa z Brooke? – zapytałem, uśmiechając się
ironicznie.
– Nie twoja sprawa – wysyczał, biorąc piwo z lodówki.
– A jak minęła podróż do Europy? – próbowałem nie wybuchnąć
śmiechem.
– Zamknij się! – krzyknął.
– Nie ładnie tak okłamywać swoją własną dziewczynę – zrobiłem
smutną minę – i na dodatek ją zdradzać – przybrałem obojętny wyraz twarzy i
wskazałem głową na schody, po których weszła brunetka.
– Czego chcesz? – zamknął oczy i westchnął.
– Zróbmy tak – klasnąłem w dłonie, ciesząc się, że znalazłem na
niego haka. – Ja nic nie powiem o twoim wyskoku Brooke , a ty zgodzisz się,
abym ja i Paul zajęli się jej ochroną.
– Chcecie walczyć z East Side?! – spojrzał na Logana, a ten
podszedł do nas.
– Już walczymy – powiedział spokojnie czarnowłosy. – Zaczęli
wojnę, kiedy tu przyjechali.
– Ale nie martw się kolego – uśmiechnąłem się szeroko w stronę
Brada – mamy mnie, więc to wygramy.
– Jesteś zbyt pewny siebie, Bieber – chłopak podszedł do mnie
tak blisko, że prawie stykaliśmy się nosami. – Uważaj, żebyś kiedyś się nie
władował przez to w kłopoty – powiedział i ruszył w stronę schodów.
– Czy wy przestaniecie się kiedyś kłócić? – westchnął Logan.
– Nigdy – mrugnąłem rozbawiony, zabrałem kurtkę i zniknąłem za
drzwiami.
Wsiadłem
do auta i pojechałem do Brooke. Nie wiem dlaczego, ale wkurzanie Brada sprawia
mi przyjemność. Mógłbym patrzeć na to całymi dniami. Jego słowa, to co mówi nie
robi na mnie żadnego wrażenia. Ale muszę przyznać, że teraz mnie wkurwił i to
bardzo. Nie podoba mi się, że okłamuje Brooke. Ona jest bardzo fajną dziewczyną
i nie zasługuje na takie traktowanie. Wiem, że na początku sam chciałem ją
tylko przelecieć i zostawić. Ale sprawy się trochę pokomplikowały i teraz nie
chcę, żeby cierpiała. Nie wiem co ze mną zrobiła. Po prostu udało jej się
dokonać czegoś niemożliwego od czasów… Nie Justin, zamknij się. Przeszłość to
przeszłość.
Nim się
zorientowałem byłem już pod domem dziewczyny. Wysiadłem z samochodu i
skierowałem się na tyły domu. Zauważyłem drabinę pod płotem, więc wziąłem ją i
oparłem o dom, abym mógł dostać się do jednego z pokoi, w którym było otwarte
okno. Po paru minutach byłem już w środku. Usłyszałem śmiechy, dochodzące z
dołu. Nie była sama. Jednak nawet to nie powstrzymało mnie, aby tam zejść.
Musiałem ją zobaczyć. Schodziłem cicho po schodach, jednak kiedy byłem już na
końcu musiały zaskrzypieć. Dziewczyny odwróciły się w moją stronę i kiedy
spojrzałem na brunetkę obok Brooke, zamarłem.
– Sophie?
Rozdział supcio, już nie mogę się doczekać następnego!!! Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńDzisiaj powinien sie pojawic :D
UsuńJejjj... :-*
Usuń