niedziela, 10 lipca 2016

ROZDZIAŁ 16

Jechaliśmy do domu Justina. Mojej głowy nie chciały opuścić myśli o Bradzie. On się teraz świetnie bawi, kiedy ja zadręczam się tym wszystkim. Po prostu muszę wymazać go z mojej pamięci. Zapomnieć o rzeczach, które nas łączyły i żyć tak jakbym go nigdy nie poznała. Korzystać z życia ile się da i nie myśleć o tym, że znałam kiedyś kogoś takiego jak Brad Johnson.
– Brałeś kiedyś narkotyki? – zapytałam, kiedy zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony moim pytaniem.
– Parę razy – wzruszył ramionami, a ja przytaknęłam głową. Może to się wydawać dziwne, ale mimo swojej przeszłości nigdy z czymś takim nie miałam do czynienia. – Dlaczego pytasz?
– Tak tylko chciałam wiedzieć – mruknęłam, odwracając wzrok.
– Czemu ci nie wierzę? – pokręcił głową, a ja nic nie odpowiedziałam. – Brooke, powiedz mi co ci chodzi po głowie.
– Tak się tylko zastanawiam – zaczęłam, zerkając na niego niepewnie – dlaczego Brad ma się świetnie bawić, a ja nie?
– Dalej nie rozumiem – zmarszczył brwi.
– Wróćmy na tę imprezę – powiedziałam stanowczo.
– Co spowodowało tą nagłą zmianę?
– Nie masz czasem tak, że chciałbyś spróbować nowych rzeczy? – spojrzałam rozmarzona w okno.
– Co może być nowego na impr…– przerwał. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam jak wpatruję się przed siebie. Spojrzałam w to samo miejsce, ale nic nie zobaczyłam. – Nie będziesz ćpała – gwałtownie odwrócił się w moją stronę – nie pozwolę ci na to.
– Dlaczego nie – powiedziałam sucho – jestem panem swojego życia i już nikt więcej nie będzie mi mówił co mam robić.
– Brooke, wszystko tylko nie dragi – spojrzał na mnie desperackim wzrokiem – to się źle skończy.
– Jakoś ty nie brałeś tego pod uwagę – burknęłam pod nosem.
– Nie możesz po prostu napić się czegoś? – westchnął.
– Co mówiłam o próbowaniu nowych rzeczy? – uniosłam brwi.
– Dragów tam nie ma – wzruszył ramionami – co najwyżej jointy.
– Nie widzę różnicy – uśmiechnęłam się szeroko, wiedząc że zaproponował mi coś o wiele lepszego.
– Co ja z tobą mam – westchnął i zawrócił samochód.
                Czemu cieszyłam się jak mała dziewczynka, która dostała nową lalkę? Bo za parę minut miałam się zjarać do tego stopnia, że nie będę kontaktowała. Po prostu jest mi to do cholery potrzebne. Odpocząć, odsunąć się od rzeczywistości. W kilka minut dojechaliśmy na miejsce.
Weszłam do środka i od razu uderzył we mnie zapach alkoholu i papierosów. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Justina, który chwilę potem znalazł się przy mnie. Usiadł na kanapie i pociągnął mnie na swoje kolana.
– Gdzie was wywiało? – zapytała Chloe.
– Nigdzie – Justin wzruszył ramionami. – Nick, podaj mi to – wskazał na blanty, które leżały na stole.
Chłopak złapał przedmiot w palce, wsadzając do ust i odpalając. Zaciągnął się nim, po czym odwrócił się do mnie i złapał dłonią moją szczękę. Zbliżył swoje usta i pocałował mnie, przekazując mi cały dym. Zaciągnęłam się nim, starając się nie zakrztusić. Po chwili wypuściłam go ze swoich płuc i uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
– I jak? – zapytał, składając mokry pocałunek na moim czole.
– Genialnie – westchnęłam. – Mogę sama?
– Dasz radę? – uniósł brew, a ja spojrzałam na niego wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. Wzięłam skręta do ręki i raz po raz zaciągałam się dymem.
                Kiedy już prawie kończyłam palić po schodach zszedł Brad. Gdy mnie zauważył nie spuszczał ze mnie wzroku. Zresztą ja podobnie. Usiadł naprzeciw mnie i złapał butelkę piwa. Umieściłam skręta w  ustach i zaciągnęłam się nim, nie odrywając wzroku od Brada. Czułam jak moje ciało jest rozluźnione. Wszystko było mi obojętne, a otaczający mnie świat był taki radosny i beztroski. Przekręciłam się i usiadłam okrakiem na Justinie.
– Jak tam, mała? – zapytał, przejeżdżając językiem po swoich wargach.
– Lepiej być nie mogło – zbliżyłam się i delikatnie musnęłam jego usta.
Chciałam czegoś więcej, ale czułam jak czyjś wzrok wypala mi dziurę w głowię. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Brada. No tak. Delikatnie skinął głową w stronę schodów, a ja zastanawiałam się co mam zrobić. Kiedy wstał i ruszył w tamtym kierunku, nie wiem co mnie do tego skłoniło, ale zrobiłam to samo. Widziałam tylko jak Justin posyła mi zdezorientowane spojrzenie, ale zignorowałam to i weszłam po schodach.

Justin’s POV
                Kiedy poszła za chłopakiem krew się we mnie zagotowała. Jakim pieprzonym prawem?! Gdy tylko zniknęła mi z pola widzenia podniosłem się i ruszyłem w ich stronę. Wbiegłem po schodach i zobaczyłem uchylone drzwi. Po cichu podszedłem do nich i to co zobaczyłem sprawiło, że zapomniałem jak się oddycha. Leżała pod nim taka bezbronna i próbowała się wyrwać, jednak on mocno trzymał jej nadgarstki.
– Nie ruszaj się to pójdzie szybciej – warknął, gwałtownie wpijając się w jej usta.
                Wkurwił mnie. Nie, to mało powiedziane. Miałem ochotę go zabić, rozszarpać, rzucić psom na pożarcie. Cokolwiek! Wparowałem do pokoju i od razu się na niego rzuciłem. Usiadłem na nim i zacząłem go okładać pięściami. Jego twarz była coraz bardziej zmasakrowana, słyszałem krzyki Brooke, ale ja byłem jak w transie i nie potrafiłem przestać. W końcu poczułem jak ktoś odciąga mnie od niego. Odwróciłem wzrok i zobaczyłem zapłakaną Brooke. Podszedłem do niej, ale ona sprawiała wrażenie jakby się bała.
– Nie bój się – szepnąłem, wyciągając przed siebie ręce.
– Dlaczego to zrobiłeś? – była cała zapłakana. Ten widok łamał moje serce.
– Nie mogłem pozwolić, żeby cię skrzywdził – pokręciła głową jakby nie chciała mnie słuchać. A co mi tam, raz się żyje. – Brooke, zależy mi na tobie, proszę daj mi szansę – złapałem jej dłonie – nie pozwolę cię nikomu zranić, będę się o ciebie troszczył. Zobaczysz będzie nam dobrze.
 Ty go prawie zabiłeś – spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.
–  Miałem patrzeć jak cię gwałci?! – wybuchłem, przez co dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać. Justin, ty idioto, nie możesz być taki bezpośredni! – Brooke, posłuchaj mnie – złapałem jej podbródek i chciałem unieść głowę, ale ona się wyrwała – zakochałem się w tobie – na te słowa szybko uniosła wzrok i wpatrywała się we mnie zszokowana. – Ja nie wiem kiedy i jak to się stało – uśmiechnąłem się lekko – w końcu ja i miłość? – prychnąłem. – Ale tobie się to udało. Udało ci się sprawić, że moje serce bije szybciej na twój widok. A to – wskazałem na zmaltretowane ciało Brada. Swoją drogą chyba powinni go stąd zabrać. – Kiedy zobaczyłem cię pod nim, taką niewinną i przerażoną. Po prostu nie mogę patrzeć jak osoba, która jest dla mnie tak kurewsko ważna cierpi – mówiłem, a dziewczyna wpatrywała się we mnie bez słowa. Zaczynałem się bać, że mnie wyśmieje albo coś. Ale ona taka nie jest! – Powiesz coś?
–  Chyba nie za bardzo wiem co – chrząknęła.
–  Uwierz mi, że nie chcę cię skrzywdzić – odgarnąłem kosmyk włosów, który pałętał się po jej ślicznej buzi.
–  Ja – zawahała się – chyba wierzę.
–  Brooke – do głowy wpadł mi naprawdę szalony pomysł. O Boże, od kiedy jestem takim mięczakiem? Chyba powoli mam dość tych słodkich rzeczy, rzygam. Ale czego nie robi się dla ukochanej? – Czy zostaniesz moją dziewczyną? – ukląkłem przed nią, łapiąc jej dłonie w swoje.
–  Co ty robisz – zaśmiała się. Nareszcie – wstawaj, głupku.
–  Nie, dopóki się nie zgodzisz – pokręciłem głową.
–  No wstawaj – zmieszała się nieco. Wahała się, bardzo. Ale ja nie odpuszczę, nie ma mowy.
–  Powiedziałem coś – westchnąłem, zaczynając się bać i denerwować, że tak długo nie chce mi odpowiedzieć.
–  Okay – uśmiechnęła się ciepło. – Jesteś taki uparty, że się zgadzam – pokręciła rozbawiona głową.
–  Nie wierzę, że zgodziłaś się tylko dlatego – w okamgnieniu podniosłem się, będąc z nią naprawdę blisko. Czułem jej drżący oddech na swojej twarzy.
–  Może znalazłoby się kilka innych powodów – uśmiechnęła się niewinnie, co odwzajemniłem i chwilę potem złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.

                Cholera, zakochałem się w niej i mam szczerą nadzieję, że ona we mnie też. Nie powiemy sobie teraz tych dwóch słów, bo każde musi przywyknąć do tej sytuacji, ale w głębi ducha wiemy jak jest naprawdę. 

____________________________________________________________________
Tak samo jak Justin rzygam już tymi przesłodzonymi akcjami, więc wymyśliłam coś zajebistego *.* To znaczy zależy dla kogo... 
Paaaaaaaaaaaaaa

1 komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.