Jechaliśmy do domu Justina. Mojej głowy nie chciały opuścić
myśli o Bradzie. On się teraz świetnie bawi, kiedy ja zadręczam się tym
wszystkim. Po prostu muszę wymazać go z mojej pamięci. Zapomnieć o rzeczach,
które nas łączyły i żyć tak jakbym go nigdy nie poznała. Korzystać z życia ile
się da i nie myśleć o tym, że znałam kiedyś kogoś takiego jak Brad Johnson.
– Brałeś kiedyś narkotyki? – zapytałam, kiedy zatrzymaliśmy
się na czerwonym świetle. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony moim pytaniem.
– Parę razy – wzruszył ramionami, a ja przytaknęłam głową.
Może to się wydawać dziwne, ale mimo swojej przeszłości nigdy z czymś takim nie
miałam do czynienia. – Dlaczego pytasz?
– Tak tylko chciałam wiedzieć – mruknęłam, odwracając wzrok.
– Czemu ci nie wierzę? – pokręcił głową, a ja nic nie
odpowiedziałam. – Brooke, powiedz mi co ci chodzi po głowie.
– Tak się tylko zastanawiam – zaczęłam, zerkając na niego
niepewnie – dlaczego Brad ma się świetnie bawić, a ja nie?
– Dalej nie rozumiem – zmarszczył brwi.
– Wróćmy na tę imprezę – powiedziałam stanowczo.
– Co spowodowało tą nagłą zmianę?
– Nie masz czasem tak, że chciałbyś spróbować nowych rzeczy?
– spojrzałam rozmarzona w okno.
– Co może być nowego na impr…– przerwał. Odwróciłam wzrok i
zobaczyłam jak wpatruję się przed siebie. Spojrzałam w to samo miejsce, ale nic
nie zobaczyłam. – Nie będziesz ćpała – gwałtownie odwrócił się w moją stronę –
nie pozwolę ci na to.
– Dlaczego nie – powiedziałam sucho – jestem panem swojego
życia i już nikt więcej nie będzie mi mówił co mam robić.
– Brooke, wszystko tylko nie dragi – spojrzał na mnie
desperackim wzrokiem – to się źle skończy.
– Jakoś ty nie brałeś tego pod uwagę – burknęłam pod nosem.
– Nie możesz po prostu napić się czegoś? – westchnął.
– Co mówiłam o próbowaniu nowych rzeczy? – uniosłam brwi.
– Dragów tam nie ma – wzruszył ramionami – co najwyżej
jointy.
– Nie widzę różnicy – uśmiechnęłam się szeroko, wiedząc że
zaproponował mi coś o wiele lepszego.
– Co ja z tobą mam – westchnął i zawrócił samochód.
Czemu
cieszyłam się jak mała dziewczynka, która dostała nową lalkę? Bo za parę minut
miałam się zjarać do tego stopnia, że nie będę kontaktowała. Po prostu jest mi
to do cholery potrzebne. Odpocząć, odsunąć się od rzeczywistości. W kilka minut
dojechaliśmy na miejsce.
Weszłam do środka i od razu uderzył we mnie zapach alkoholu
i papierosów. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Justina, który chwilę potem
znalazł się przy mnie. Usiadł na kanapie i pociągnął mnie na swoje kolana.
– Gdzie was wywiało? – zapytała Chloe.
– Nigdzie – Justin wzruszył ramionami. – Nick, podaj mi to –
wskazał na blanty, które leżały na stole.
Chłopak złapał przedmiot w palce,
wsadzając do ust i odpalając. Zaciągnął się nim, po czym odwrócił się do mnie i
złapał dłonią moją szczękę. Zbliżył swoje usta i pocałował mnie, przekazując mi
cały dym. Zaciągnęłam się nim, starając się nie zakrztusić. Po chwili
wypuściłam go ze swoich płuc i uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
– I jak? – zapytał, składając mokry pocałunek na moim czole.
– Genialnie – westchnęłam. – Mogę sama?
– Dasz radę? – uniósł brew, a ja spojrzałam na niego
wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. Wzięłam skręta do ręki i raz po raz
zaciągałam się dymem.
Kiedy
już prawie kończyłam palić po schodach zszedł Brad. Gdy mnie zauważył nie
spuszczał ze mnie wzroku. Zresztą ja podobnie. Usiadł naprzeciw mnie i złapał
butelkę piwa. Umieściłam skręta w ustach
i zaciągnęłam się nim, nie odrywając wzroku od Brada. Czułam jak moje ciało
jest rozluźnione. Wszystko było mi obojętne, a otaczający mnie świat był taki
radosny i beztroski. Przekręciłam się i usiadłam okrakiem na Justinie.
– Jak tam, mała? – zapytał, przejeżdżając językiem po swoich
wargach.
– Lepiej być nie mogło – zbliżyłam się i delikatnie musnęłam
jego usta.
Chciałam czegoś więcej, ale
czułam jak czyjś wzrok wypala mi dziurę w głowię. Odwróciłam głowę i zobaczyłam
Brada. No tak. Delikatnie skinął głową w stronę schodów, a ja zastanawiałam się
co mam zrobić. Kiedy wstał i ruszył w tamtym kierunku, nie wiem co mnie do tego
skłoniło, ale zrobiłam to samo. Widziałam tylko jak Justin posyła mi
zdezorientowane spojrzenie, ale zignorowałam to i weszłam po schodach.
Justin’s POV
Kiedy
poszła za chłopakiem krew się we mnie zagotowała. Jakim pieprzonym prawem?! Gdy
tylko zniknęła mi z pola widzenia podniosłem się i ruszyłem w ich stronę.
Wbiegłem po schodach i zobaczyłem uchylone drzwi. Po cichu podszedłem do nich i
to co zobaczyłem sprawiło, że zapomniałem jak się oddycha. Leżała pod nim taka
bezbronna i próbowała się wyrwać, jednak on mocno trzymał jej nadgarstki.
– Nie ruszaj się to pójdzie szybciej – warknął, gwałtownie
wpijając się w jej usta.
Wkurwił
mnie. Nie, to mało powiedziane. Miałem ochotę go zabić, rozszarpać, rzucić psom
na pożarcie. Cokolwiek! Wparowałem do pokoju i od razu się na niego rzuciłem.
Usiadłem na nim i zacząłem go okładać pięściami. Jego twarz była coraz bardziej
zmasakrowana, słyszałem krzyki Brooke, ale ja byłem jak w transie i nie
potrafiłem przestać. W końcu poczułem jak ktoś odciąga mnie od niego.
Odwróciłem wzrok i zobaczyłem zapłakaną Brooke. Podszedłem do niej, ale ona
sprawiała wrażenie jakby się bała.
– Nie bój się – szepnąłem, wyciągając przed siebie ręce.
– Dlaczego to zrobiłeś? – była cała zapłakana. Ten widok
łamał moje serce.
– Nie mogłem pozwolić, żeby cię skrzywdził – pokręciła głową
jakby nie chciała mnie słuchać. A co mi tam, raz się żyje. – Brooke, zależy mi
na tobie, proszę daj mi szansę – złapałem jej dłonie – nie pozwolę cię nikomu
zranić, będę się o ciebie troszczył. Zobaczysz będzie nam dobrze.
– Miałem patrzeć jak
cię gwałci?! – wybuchłem, przez co dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Justin, ty idioto, nie możesz być taki bezpośredni! – Brooke, posłuchaj mnie –
złapałem jej podbródek i chciałem unieść głowę, ale ona się wyrwała –
zakochałem się w tobie – na te słowa szybko uniosła wzrok i wpatrywała się we
mnie zszokowana. – Ja nie wiem kiedy i jak to się stało – uśmiechnąłem się
lekko – w końcu ja i miłość? – prychnąłem. – Ale tobie się to udało. Udało ci
się sprawić, że moje serce bije szybciej na twój widok. A to – wskazałem na
zmaltretowane ciało Brada. Swoją drogą chyba powinni go stąd zabrać. – Kiedy
zobaczyłem cię pod nim, taką niewinną i przerażoną. Po prostu nie mogę patrzeć
jak osoba, która jest dla mnie tak kurewsko ważna cierpi – mówiłem, a
dziewczyna wpatrywała się we mnie bez słowa. Zaczynałem się bać, że mnie
wyśmieje albo coś. Ale ona taka nie jest! – Powiesz coś?
– Chyba nie za bardzo
wiem co – chrząknęła.
– Uwierz mi, że nie
chcę cię skrzywdzić – odgarnąłem kosmyk włosów, który pałętał się po jej
ślicznej buzi.
– Ja – zawahała się –
chyba wierzę.
– Brooke – do głowy
wpadł mi naprawdę szalony pomysł. O Boże, od kiedy jestem takim mięczakiem?
Chyba powoli mam dość tych słodkich rzeczy, rzygam. Ale czego nie robi się dla
ukochanej? – Czy zostaniesz moją dziewczyną? – ukląkłem przed nią, łapiąc jej
dłonie w swoje.
– Co ty robisz –
zaśmiała się. Nareszcie – wstawaj, głupku.
– Nie, dopóki się nie
zgodzisz – pokręciłem głową.
– No wstawaj –
zmieszała się nieco. Wahała się, bardzo. Ale ja nie odpuszczę, nie ma mowy.
– Powiedziałem coś –
westchnąłem, zaczynając się bać i denerwować, że tak długo nie chce mi
odpowiedzieć.
– Okay – uśmiechnęła się
ciepło. – Jesteś taki uparty, że się zgadzam – pokręciła rozbawiona głową.
– Nie wierzę, że
zgodziłaś się tylko dlatego – w okamgnieniu podniosłem się, będąc z nią
naprawdę blisko. Czułem jej drżący oddech na swojej twarzy.
– Może znalazłoby się
kilka innych powodów – uśmiechnęła się niewinnie, co odwzajemniłem i chwilę
potem złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.
Cholera,
zakochałem się w niej i mam szczerą nadzieję, że ona we mnie też. Nie powiemy
sobie teraz tych dwóch słów, bo każde musi przywyknąć do tej sytuacji, ale w
głębi ducha wiemy jak jest naprawdę.
____________________________________________________________________
Tak samo jak Justin rzygam już tymi przesłodzonymi akcjami, więc wymyśliłam coś zajebistego *.* To znaczy zależy dla kogo...
Paaaaaaaaaaaaaa
Rozdział boski!!! <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny??