czwartek, 18 sierpnia 2016

EPILOG

Siedem lat później

– Tylko uważaj i nie spadnij z tej huśtawki – ucałowałam czółko Stevena i usiadłam na ławce, obok Jasmine.
– Jak on szybko rośnie – zagruchała dziewczyna. – Cztery lata minęły tak szybko! A ja mam wrażenie, jakbyś to wczoraj do mnie dzwoniła i mówiła, że mały chce już wyjść z twojego brzucha – parsknęła śmiechem.
– Jasmine! – uderzyłam ją w ramie, na co ta zaczęła się jeszcze bardziej śmiać.
– A co z Joshem? – spojrzała na mnie, przybierając poważny wyraz twarzy.
– Uzgodniliśmy, że rozwiedziemy się w zgodzie – wzruszyłam ramionami. – Nic dobrego z tego małżeństwa nie było. Tylko Steven – z troską spojrzałam na małego bruneta, huśtającego się na huśtawce.
– Tak, to prawda – przytaknęła. – Cały czas się kłóciliście.
– To była zbyt pochopna decyzja – pokręciłam głową. – Chciałam poczuć się normalnie. Jakbym nigdy nie przeżyła tego całego gówna – mruknęłam, a dziewczyna uśmiechnęła się smutno.
                Siedem lat po tych wszystkich wydarzeniach żyję tutaj, w Hiszpanii, w małej wiosce, której nawet na mapie nie ma. Chciałam od tego wszystkie uciec i tu mi się to udało. Poznałam mężczyznę – Josha. Spodobał mi się, przeżyliśmy razem wiele wspaniałych chwil, ale nigdy nie czułam do niego czegoś więcej. Jednak kiedy mi się oświadczył, zgodziłam się, ponieważ chciałam czuć, że już do końca życia będę czyjaś. Chciałam czuć, że ktoś mnie kocha i się o mnie troszczy. Czy zapomniałam o Justinie? Nigdy. Codziennie myślę o nim i o tym co teraz robi. Czy myśli o mnie? Czy założył rodzinę? Nie miałam z nim kontaktu od tego czasu. Nawet nie próbowałam. Za bardzo się bałam, że dowiem się czegoś czego nie chce wiedzieć.
                Mimo, że po krótkim czasie okazało się, że mój związek z Joshem to był niewypał, nie żałuję. Dzięki niemu na świecie pojawił się Steven. Moje oczko w głowie, mój skarb, moje wszystko. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wnosi do mojej codzienności tyle szczęścia i radości! Poznałam też Jasmine, która jest jedyną osobą, której powiedziałam o mojej przeszłości. Nawet mój mąż, a właściwie były mąż, tego nie wie. Jas jest osobą na którą zawsze mogę liczyć i nigdy mnie nie zawiedzie.
                Mam pracę, rodzinę i przyjaciół. Mam takie życie o jakim zawsze marzyłam. Najwyraźniej będąc z Justinem, nie było mi pisane normalne życie. Ale nie chcę o nim myśleć. Mam nadzieję, że dobrze mu się wiedzie i jest szczęśliwy. Tego mu życzę.
– Ziemia do Brooke! – poczułam jak Jasmine szturcha moje ramię. – Odleciałaś.
– Przepraszam – odchrząknęłam. – Co jest?
– Ten facet cały czas się na ciebie patrzy – spojrzał na ławkę naprzeciw nas i zamarłam.
To był on. Człowiek, przez którego mój świat zwariował. Człowiek, którego pokochałam jak nikogo innego. To on. To Justin.
                Podniósł się z ławki i ruszył w naszą stronę. Był coraz bliżej, a moje serce chciało wyskoczyć mi z piersi. Jasmine coś do mnie mówiła, jednak nie słyszałam jej. Skupiałam się tylko na tym, że znowu go widzę. Że znowu z nim porozmawiam. Nim się zorientowałam był już przy mnie. Uchyliłam usta, chcąc coś powiedzieć, jednak za nim zdążyłam to zrobić, z jego ust wydobył się niski, gardłowy głos:
– Obiecałem, że cię znajdę.

_________________________________________________
No i mamy koniec :( Jest mi tak jakoś smutno, ale muszę się przyznać, że ostatnich rozdziałów w ogóle nie chciało mi się pisać :D
Mam nadzieję, że Wam się spodoba zakończenie jak i całe opowiadanie.
Możecie dać mi znać co myślicie, chętnie poczytam Wasze opinie :D A jeśli macie jakieś zastrzeżenia, uwagi, cokolwiek to też piszcie! Zmienię co będzie trzeba i w przyszłości będą powstawały najlepsze opowiadania pod słońcem!
A czy jeszcze coś napiszę?
Nie mam pojęcia. Jak na razie, nie mam pomysłu ani chęci. Ale zobaczymy co przyniesie przyszłość. Zregeneruje siły (co tam, że zaczyna się rok szkolny i będzie dużo nauki bla, bla...) i może tu wrócę ;)
A teraz życzę Wam powodzenia w nowym roku szkolnym i żeby jak najszybciej znów były wakacje!
Dziękuję, że byliście i że jesteście! (I mam nadzieję, że będziecie!)
Do widzenia! :*

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ 19

– Justin? – spojrzałam na niego, niedowierzając. – Co ty tu robisz? – zmarszczyłam brwi.
– Musisz uciekać – mocniej złapał mnie za ramiona. – Teraz, jak najszybciej. Ona nie może cie dorwać!
– Jaka ona –patrzyłam na niego przestraszona.
– Justin – nim zdążył odpowiedzieć usłyszeliśmy głośny, kobiecy, melodyjny głos. – Justin, kochanie, złapałeś tę szmatę? – moje oczy zrobiły się wielkości spodków, kiedy usłyszałam co powiedziała.
– Brooke, uciekaj, słyszysz?! – krzyknął chłopak, ale ja przetwarzałam słowa kobiety. Czy Justin miał mnie zabić? Czy to on był wtedy w pokoju?
– Złapałeś ją – gwałtownie odwróciłam głowę i zamarłam, kiedy zobaczyłam Sophie. – Jednak jakiś z ciebie pożytek mamy – mrugnęła do niego, podchodząc do nas. – Zaprowadzisz ją do pokoju czy ja mam to zrobić? – zmrużyła oczy i wpatrywała się w Justina.
                Moje serce biło jak szalone. Miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Nie wiedziałam co chłopak zrobi. Nic nie rozumiałam. Moja głowa wybuchała od natłoku informacji, których nie potrafiłam ze sobą połączyć. Chciałam, żeby ktoś mi to wszystko wytłumaczył. Ale niestety nie było takiej możliwości.
– Justin, skarbie – uśmiechnęła się fałszywie. – Zaprowadź ją na dół – syknęła, cały czas się uśmiechając, po czym zbliżyła się do niego i pocałowała go w usta. Nieprzyjemne uczucie rozeszło się po moim ciele. Tylko ja miałam prawo go całować!
                Chłopak spojrzał na mnie, po czym delikatnie pociągnął mnie w stronę schodów. Dlaczego wykonuje jej polecenia? Czyżby się jej bał? A może ona ma na niego jakiegoś haka?
                Weszliśmy do ciemnego pokoju. Zmrużyłam oczy, starając się cokolwiek dostrzec. Na środku pomieszczenia stało krzesło.
– Siadaj – powiedział, a ja starałam się wyczuć jakieś emocje w jego głosie. Bez skutku.
– Co wy chcecie ze mną zrobić? – spytałam spanikowana. Nic nie odpowiedział. – Justin, nie zostawiaj mnie tu – zapłakałam.
– Będzie dobrze – podszedł do mnie i delikatnie musnął moje czoło. Zamknęłam oczy kiedy jego usta zetknęły się z moją skórą. Chciałam jak najdłużej zatrzymać to wspaniałe uczucie, które trwało zaledwie parę sekund.
                Chłopak spojrzał na mnie ostatni raz smutnym wzrokiem, po czym opuścił pomieszczenie. Nim nawet zdążyłam obrócić głowę, drzwi ponownie się otworzyły, a w nich stanęła Sophie. Patrzyła na mnie z złowrogim uśmieszkiem,  a ja szybko próbowałam wymyślić jak się stąd wydostać. Po chwili pewnym krokiem ruszyła w moją stronę. Oparła ręce na podłokietnikach mojego krzesła i zbliżyła swoją twarz do mojej.
– Jak się bawisz? – zapytała, uśmiechając się niewinnie.
– Sophie, ja naprawdę nie rozumiem o co tutaj chodzi – pokręciłam głową, licząc że ją przekonam. – Mike nie żyje, ja nic nie wiem! Nie pomogę ci!
– Tak głupia – przechyliła głowę, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Od tak długiego czasu to wszystko planowałam – odepchnęła się i podeszła pod ścianę, myśląc nad czymś. – Tak długo zajęło mi wyciągnięcie cie z tego pierdolonego poprawczaka! – krzyknęła. Co? – Tak, właśnie tak – pokiwała głową, widząc moją zdezorientowaną minę – to dzięki mnie uciekłaś z tego piekła. Naprawdę myślisz, że policja was nie ścigała ot tak? – parsknęła śmiechem. – Potem musiałam nasłać na ciebie Justina i Paula. Jak ciężko było ich do tego przekonać! – westchnęła. – Ale seks z fajną laską to dla Justina wystarczająca zachęta – dodała. – Jednak chłopak się zakochał – westchnęła teatralnie. – Ciężko było dograć to wszystko tak, abyś myślała, że Brad i Logan należy do tego samego gangu co my.
– Ale ja widziałam – zmarszczyłam brwi – to znaczy słyszałam jak Brad mówił, że Justin i Paul mają mi załatwić ochronę.
– Dalej nic nie rozumiesz? – podeszła do mnie, kucając naprzeciwko krzesła. – To tylko pozory. Jesteś cennym towarem, bo masz cenne informacje. Rzadko zdarza się, że dwa gangi łączą siły. Ale to jest sprawa życia i śmierci.
– Czyli Justin z Bradem nie współpracują? – zapytałam. Chciałam wszystko wiedzieć!
– Oni się nienawidzą – wysyczała. – Brad ci to mówił nie raz. Myślisz, że mogliby być w tym razem? Nie bądź śmieszna.
– Ale po co ja wam jestem! – krzyknęłam. – Nic nie wiem! Mike nie żyje! Byłam na jego pogrzebie! – wykrzyczałam i nagle poczułam ostry ból na prawym policzku.
– Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu! – warknęła. – Brad strasznie ułatwił mi sprawę, kiedy chciał cię zgwałcić – kontynuowała, podnosząc się i zaczynając chodzić po pokoju. – Wepchnął cię prosto w moje ręce, żebym mogła upewnić się, jak bardzo słaba jesteś – znów do mnie podeszła. – A jesteś – szepnęła w moją twarz – bardzo.
– Kim ty jesteś – zapytałam, uważnie skanując jej twarz. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko było z góry zaplanowane.
– Twoim koszmarem – szepnęła, uśmiechając się złowrogo. Moje ciało przeszyły nieprzyjemne dreszcze. – Swoją drogą hipnoza to bardzo ciekawe zjawisko, nie uważasz?
                Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc.
– Jak myślisz – przyglądała mi się – jak to możliwe, że śni ci się chłopak, którego potem spotykasz w realnym świecie?
– Nie – powiedział niemal bezgłośnie.
– Tak – pokiwała głową. – Zostałaś poddana hipnozie, przez co mogłam kontrolować twój sen.
– Po co?!
– Ze względu na twój sen, łatwiej było ci się zakochać w Justinie – powiedziała, jakby to było coś normalnego. – Zapewne zastanawiasz się po co miałabyś się w nim zakochiwać – zrobiła przerwę, patrząc na mnie. – To będzie moja przepustka do tego co wiesz – powiedziała po chwili i wnet drzwi otworzyły się, a w nich stanął Justin, którego trzymały dwie inne osoby. – Zostawcie nas – powiedziała Sophie, więc wepchnęli chłopaka do pomieszczenia i zamknęli drzwi.
                Dziewczyna wyciągnęła broń i wycelowała nią w chłopaka.
– To może jednak powiesz mi to co wiesz? – zwróciła się do mnie. Spojrzałam na Justina, który coś mówił, jednak nie potrafiłam tego usłyszeć. I wtedy mnie olśniło.
– Dobrze – swoją uwagę skupiłam na Sophie i starałam się, aby ona zrobiła to samo ze mną. – Ostatni raz widziałam go trzy miesiące temu – kłamałam. – Przyjechał do mnie i mówił, że musi się ukrywać, bo grozi mu niebezpieczeństwo – podczas kiedy ja wymyślałam historyjkę o moim, nieżyjącym bracie, Justin odsunął się na bok i wyciągnął swoją broń, celując nią w dziewczynę.
– Sophie – zawołał, na co ta odwróciła głowę, a chłopak szybko wybił jej broń, którą trzymała w dłoni. Dziewczyna runęła na ziemię, tracąc przytomność.
– Wszystko w porządku? – wstałam z krzesła i podbiegłam do niego.
– Tak – przytaknął, cały czas celując w Sophie. – Musisz uciekać. Teraz! Jak najdalej stąd. Nikomu, ale to nikomu nie mów dokąd jedziesz.
– A co z tobą? – uważnie skanowałam jego twarz, chcąc zapamiętać jak najwięcej.
– Muszę dokończyć tutaj parę spraw – wyjaśnił. – Ale znajdę cię Brooke, obiecuję – powiedział i złączył nasze usta.
Pocałunek był krótki, ale bardzo namiętny. Wyrażał nasze wszystkie emocje. Ból, żal, ale przede wszystkim miłość. Nie chciałam, żeby się kończył. To było najlepsze  uczucie na świecie, czuć jego usta na swoich. To było najlepsze uczucie na świecie, czuć jego obecność. Jednak musiałam uciekać. Miał rację. Nie jestem tu bezpieczna. Niczego nie mogę być pewna, bo wszystko może okazać się chorą grą Sophie, której dalej nie do końca rozumiem. Po chwili chłopak przerwał pocałunek. Oparł swoje czoło o moje, oddychając ciężko.
– Kocham cię – powiedział, a w jego głosie było słychać ból. Tak strasznie chciało mi się płakać, jednak postanowiłam być silna. Nie jestem słaba. Nie jestem taka jaka Sophie mówiła, że jestem!
– Kocham cię – odpowiedział, po czym ostatni raz musnęłam jego usta.
                Odsunęłam się na niego, ostatni raz spoglądając w jego stronę tęsknym wzrokiem, po czym wybiegłam z pomieszczenie. Przez chwilę słyszałam jakieś krzyki, a potem strzał. Gwałtownie zatrzymałam się i spojrzałam w stronę, z której przybiegłam. W moich oczach zebrały się łzy, które po chwili wypłynęły.

– Kocham cię – szepnęłam jeszcze raz, po czym otarłam łzy i biegiem ruszyłam ku wyjściu z budynku.

_____________________________________________________________
Musicie mi wybaczyć tak długą przerwę, ale ja też mam wakacje i postanowiłam się bawić, a nie zaprzątać głowy pisaniem :/ 
Jednak dzisiaj przychodzę do Was z rozdziałem i niestety muszę powiedzieć, że został jeszcze tylko epilog.
(Który swoją drogą pojawi się w tym tygodniu. Myślę, że w czwartek!)
Dajcie znać co myślicie o rozdziale. 
Do zobaczenia! :* 
Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.