Po dwudziestu minutach wróciłam na dół przebrana w czarne
spodnie z dziurami na kolanach i fioletowym topie. Justin siedział na kanapie,
oglądając powtórki jakiegoś serialu. Kiedy mnie usłyszał poniósł się i w
zawrotnym tempie znalazł się obok.
– Gotowa na najlepszy dzień w swoim życiu? – poruszył
zabawnie brwiami.
– Dlaczego uważasz, że będzie najlepszy? – założyłam ręce na
piersi i oparłam ciężar ciała na jednej nodze.
– Bo spędzisz go ze mną – wzruszył ramionami i pociągnął
mnie w stronę wyjścia. Szybko założyłam buty i kurtkę i opuściłam dom,
wcześniej go zamykając.
– Fajne auto – powiedziałam, oglądając jego szare BMW. Ma
chłopak dobry gust.
– Lubisz samochody? – zapytał, otwierając mi drzwi.
Podziękowałam mu uśmiechem i wsiadłam do środka. Chwilę potem szatyn usiadł
obok mnie.
– Myślałam, że wiesz o mnie wszystko – zaśmiałam się, ale od
razu tego pożałowałam.
– Mieliśmy nie wracać do tego co było – warknął.
Między
nami zapanowała niezręczna cisza. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy,
nucąc sobie pod nosem piosenkę, która akurat leciała w radiu. Nim się
zorientowałam zaczęłam ją śpiewać. Otworzyłam oczy i spojrzałam na rozbawionego
Justina, przez co od razu zamilkłam, a moje policzki zrobiły się całe czerwone.
– Dlaczego przestałaś? – zrobił smutną minę.
– Bo nie umiem śpiewać, a ty się jeszcze ze mnie śmiejesz –
naburmuszona założyłam ręce na piersi.
– Ja się wcale nie śmieje! – powiedział z wielkim uśmiechem.
Kiedy się uśmiechał wyglądał tak bardzo uroczo. – No proszę Brooke, zaśpiewaj
mi jeszcze – zrobił oczy szczeniaczka.
– Ale najpierw ty – wystawiłam mu język. Zachowujemy się jak dzieci!
Chłopak
pokręcił głową i przełączył na inną piosenkę. Nucił chwilę coś pod nosem, po
czym zaczął śpiewać. Już po paru sekundach moja szczęka wylądowała na podłodze.
Patrzyłam się na niego zaskoczona, nie mogąc uwierzyć w to co słyszę. Chłopak
ze skupieniem patrzył na drogę, wyśpiewując kolejne wersy, swoją drogą,
naprawdę fajnej piosenki. Kiedy skończył spojrzał na mnie szybko, po czym znów
patrzył przed siebie.
– Aż tak źle było, że nic nie mówisz? – odezwał się po
chwili.
– Źle?! – krzyknęłam. – Człowieku jaki ty masz talent! –
patrzyłam na niego zszokowana.
– Chyba trochę przesadzasz – wzruszył ramionami.
– No chyba nie – odwróciłam się tak, że plecami opierałam
się o szybę. – Powinieneś zgłosić się na jakieś przesłuchanie albo wstawić
nagranie do Internetu! – mówiłam zaaferowana – zostałbyś światową gwiazdą.
Przecież twój głos – zacięłam się – to jak śpiewasz – już brakowało mi powoli
tchu – o matko…
– Hej Brooke, spokojnie – zaśmiał się Justin. – Już
nieważne.
– Przepraszam, ale to jak ty śpiewasz – westchnęłam. – Coś
niesamowitego.
– Dziękuję – spojrzał na mnie – ale teraz twoja kolej.
– Po tym co usłyszałam wolę nie – wymamrotałam pod nosem.
– No nie daj się prosić – położył dłoń na moim udzie.
– Innym razem – mruknęłam cicho, próbując nie zwracać uwagi
na mrowienie na nodze.
– Masz szczęście – zabrał dłoń, a mi zrobiło się smutno? –
Daję ci spokój, ale to tylko dlatego, że jesteśmy na miejscu – pogroził mi
palcem, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
Wysiadłam
z auta i rozejrzałam się dookoła. Wow! Widok zapierał dech w piersiach. Byliśmy
tak wysoko, że było stąd widać całe miasto. Oparłam się o barierkę i z
rozmarzeniem spojrzałam przed siebie.
– Podoba ci się? – obok mnie pojawił się chłopak.
– Bardzo – westchnęłam. –Jest tu niesamowicie, dziękuję –
uśmiechnęłam się do niego.
– Dla ciebie wszystko – odwzajemnił uśmiech, cały czas na
mnie patrząc.
– Kto by pomyślał, że Justin Bieber jest romantykiem –
pokręciłam głową.
– To, że cię zabrałem w takie miejsce wcale nie znaczy, że
jestem romantyczny – chłopak zmarszczył brwi, a mi zrobiło się głupio.
– Zepsułeś tę chwilę – mruknęłam i odwróciłam się.
– Przepraszam – poczułam jak jego ręce oplatają moją talię.
– Raczej nie jestem dobry w kontaktach z dziewczynami.
– Nie? – gwałtownie odwróciłam się w jego stronę, unosząc
brew.
– To znaczy – zaśmiał się – zależy o jakie kontakty ci
chodzi – ten głupawy uśmiech nie schodził mu z twarzy.
– Justin – upomniałam go.
– Jesteś pierwszą dziewczyną, która zrobiła na mnie wrażenie
nie tylko swoim ciałem – wyznał, a mnie zatkało. Jeszcze raz proszę.
– Dlaczego mam wrażenie, że mówisz to każdej, żeby tylko
zaciągnąć ją do łóżka? – tak wiem, teraz to ja zepsułam, ale to była szczera
prawda. Jego oczy zrobiły się takie ciemne, biła z nich nieszczerość. Co miałam
mu niby powiedzieć?
– Naprawdę myślisz, że muszę cokolwiek robić? – spojrzał na
mnie rozbawiony. – Błagam cię, te suki same wskakują mi do łóżka – dlaczego
poczułam zazdrość?
– No tak – pokręciłam głową – co za suki – mruknęłam i
chciałam go ominąć, jednak ten złapał moje nadgarstki i uniemożliwił mi
jakikolwiek ruch. Spuściłam głowę i zaczęłam przyglądać się moim butom.
– Brooke proszę cię – westchnął. – Chciałem spędzić z tobą
miły dzień, zacząć od nowa – palcem uniósł mój podbródek, tak abym na niego
spojrzała. – Nie chcę, żebyś źle o mnie myślała – szepnął. – Nie jestem aż taki
okropny. To co mówił Brad to nie prawda.
– Hah – zaśmiałam się lekko bez krzty humoru – na własne
oczy widziałam jak się zachowujesz, więc nie wmawiaj mi tu, że to nie prawda.
– On mnie nie zna – warknął i spojrzał na mnie tak złowrogim
spojrzeniem, że chyba zaczęłam się bać.
– Boże Justin to jest bezsensu – złapałam się za głowę. –
Nie możesz mnie po prostu odwieść do domu?
– Dlaczego musisz być taka uparta! – wyrzucił ręce do góry,
wyraźnie zirytowany. – Mam dość.
– To po co w ogóle po mnie przyjechałeś! – krzyknęłam. –
Odwieź mnie do domu!
– Nie! – zrobił krok w moją stronę, a ja automatycznie się
cofnęłam. To chyba błąd, że go denerwuję.
– To sama idę – powiedziałam po chwili i odwróciłam się na
pięcie, ruszając przed siebie.
– Nigdzie nie idziesz – chłopak szybko podszedł do mnie,
złapał mnie w talii i przerzucił sobie przez ramię.
– Justin puść mnie! – uderzałam pięściami w jego plecy.
– Nigdzie nie pójdziesz dopóki wszystkiego sobie nie
wyjaśnimy – powiedział spokojnie, ale to były tylko pozory.
Chłopak
odstawił mnie przy samej barierce, opierając na niej ręce, tym samym
uniemożliwiając mi jakąkolwiek ucieczkę.
– Proszę cię, Justin – jęknęłam, będąc już zmęczona tym
wszystkim. – Powiedz mi o co ci chodzi, bo mam dość! Raz jesteś słodki i
kochany, a za chwilę mam wrażenie, że możesz mnie zabić!
– Boisz się mnie? – jego wyraz twarzy stał się dla mnie
nieodgadniony.
– Nie – zaśmiałam się nerwowo.
– Jesteś pewna? – podszedł bliżej, a ja wstrzymałam
powietrze. – Bo wiesz – schylił się tak, że nasze twarze były na tej samej
wysokości – nie znasz mnie i nie wiesz do czego jestem zdolny.
– J-justin, przestań – wyciągnęłam ręce przed siebie,
delikatnie go odpychając.
Chłopak
westchnął, odsuwając się.
– Nie rozumiem cię – zmarszczyłam brwi. – Mówisz, że nie
chcesz abym źle o tobie myślała, a robisz wszystko – głośno podkreśliłam to
słowo – żeby jednak tak nie było.
– Kurwa – warknął, odwracając się.
Chłopak
stał z rękoma założonymi na karku, wpatrując się w widok przed sobą. Nie
wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Zmieniał humor jak kobieta w ciąży! A
mówi się, że to dziewczyny są skomplikowane.
– Koniec tego, Brooke – odwrócił się i szybkim krokiem
podszedł do mnie. Jego oczy stały się niemal czarne, a szczęka była zaciśnięta.
Moje serce biło tak szybko, że myślałam, że zaraz wyskoczy. Jeśli
powiedziałabym, że się bałam – skłamałabym. Byłam przerażona! Jeszcze nigdy nie
widziałam go w takim stanie, naprawdę. Coś nie do opisania.
– W porządku? Jesteś blada – położył dłoń na moim ramieniu,
a ja odskoczyłam jak oparzona. – Brooke, co się dzieje? – powoli podszedł do
mnie.
– Proszę zostaw mnie – czułam jak w moich oczach zbierają
się łzy. Dlaczego tak reaguję?! Przecież nie mam się czego bać!
– Boisz się? – zapytał znowu, a ja lekko skinęłam głową. –
Brooke – zbliżył się i mocno przytulił, ale ja zaczęłam się wyrywać. – Hej –
złapał mnie za ramiona i lekko odsunął od siebie – spokojnie. Nic ci nie
zrobię.
– Wcześniej mówiłeś coś innego – mój oddech szalał, a ja nie
wiedziałam gdzie mam patrzeć.
– Wiesz, że jestem popaprany – westchnął – ze mną nigdy nic
nie wiadomo – to miało mnie pocieszyć?! – Ale jedno jest pewne – zrobił
przerwę, biorąc głęboki wdech – nie mógłbym cię skrzywdzić. Jesteś – przerwał, lustrując mnie od stóp do
głów – ja nie wiem – skupił wzrok na moich oczach. – Coś mnie do ciebie
ciągnie. Kiedy zobaczyłem cię wtedy w aucie, taką niewinną i przestraszoną –
oblizał usta – już wtedy wiedziałem, że muszę cię zdobyć.
– Mnie czy moje ciało? – odważyłam się odezwać.
– Ciebie, Brooke – powiedział poważnie. – Nie mam
najmniejszego pojęcia co się ze mną dzieje – zaśmiał się – ale podoba mi się
to.
– Czego ty ode mnie oczekujesz, Justin – tonęłam w jego
oczach. Ludzie! One były takie piękne, że nie mogłam oderwać od nich wzroku.
– Żebyś była tylko moja – szepnął tuż przy moich ustach. –
Tylko i wyłącznie moja – powiedział i złączył nasze usta.
______________________________________________________________________
Udało mi się w końcu coś napisać xd Mam nadzieję, że Wam się spodoba!
Kurde, ciepło się zrobiło i nawet nie chce mi się siedzieć przy komputerze, ehhh...
Dobra nie tłumacze się, po prostu musicie to zaakceptować :D
Do następnego, który mam nadzieję pojawi się w najbliższym czasie! :*
Kobieto rozdział jest super, ale byś się pośpieszyła z tym rozdziałem bo nie miałam co czytać!!! Kocham Cię! <3<3
OdpowiedzUsuń