wtorek, 14 czerwca 2016

ROZDZIAŁ 14

– Nie wierzę, że się popłakałeś! – śmiałam się z Justina, kiedy wychodziliśmy z kina.
– Po prostu to było smutne jak Pollo umarł – wzruszył ramionami – ty też płakałaś!
– Ale ja jestem dziewczyną – powiedziałam, cały czas się śmiejąc.
– To nie wytłumaczenie – oburzył się. – Ciesz się, że zabrałem cię na to.
– Drogi Justinie, mam dla ciebie przydatną informację – stanęłam przed chłopakiem i złączyłam nasze dłonie. – Chyba jeszcze nie wiesz – zbliżyłam swoją twarz do niego – ale nie przepadam za takimi gównianymi romansidłami – wyszeptałam, przelotnie cmokając jego usta, po czym się odsunęłam.
– Naprawdę? – jęknął. – To po co ja tam siedziałem dwie godziny?!
– Bo chciałam popatrzeć na Hache – westchnęłam. – On jest taki przystojny.
– Ja jestem lepszy – strzepnął niewidzialny kurz ze swoich ramion – a nie jakiś gówniany aktor z gównianego romansidła.
– Hej! – oburzyłam się – Trzy metry nad niebem to nie gówniane romansidło!
– Ale sama to tak nazwałaś – spojrzał na mnie zdezorientowany.
– Cokolwiek – przewróciłam oczami, uśmiechając się.
                Szliśmy ulicą, rozmawiając o mało istotnych sprawach. W pewnym momencie Justin zarzucił rękę na moje ramiona, przez co uśmiechałam się jak głupia. Nie mogłam opisać tego co w tym momencie czułam. Te przysłowiowe motylki szalały w moim brzuchu, a ja nie mogłam powstrzymać tego uczucia. A może nie chciałam?
– Jakie mamy plany na wieczór? – spytałam, kiedy usiedliśmy na ławce.
– Mieliśmy iść na imprezę.
– No fakt – uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, przez co chłopak się zaśmiał – zapomniałam – wyszczerzyłam się.
– O osiemnastej możemy się zbierać – wzruszył ramionami.
Siedzieliśmy w ciszy, słuchając odgłosów natury… i miasta. W końcu Los Angeles nie należy do najcichszych miejsc na świecie. To niesamowite, że tu jestem. I w sumie cieszę się, że poznałam Justina. Mimo wszystko. Może i źle zaczęliśmy, ale teraz jest już w porządku. Mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.
 – Fajnie tak – westchnęłam i wtuliłam się w bok chłopaka.
– Prawda? – chłopak pocałował mnie w czoło. – Jest ciepło, co jest w sumie dziwne, bo jest już połowa października.
– Nie o tym mówię – zaśmiałam się.
– Nie? – spojrzał na mnie zdziwiony.
– Nie.
– To o czym?
– Chodzi mi o to, że – zaczęłam bawić się kawałkiem swojej koszulki – siedzimy tutaj – zatrzymałam się – razem – westchnęłam. – Po prostu nie sądziłam, że będę miała z tobą taki kontakt.
– Cieszysz się? – zapytał, a ja zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc. – No wiesz, że tak się to potoczyło.
– Czy się cieszę? – zaniemówiłam. – Nie.
– Jak to nie – był wyraźnie zaskoczony i zasmucony moją odpowiedzią.
– Nie mam powodów do radości – zamilkłam na chwilę – jeśli chodzi o Brada – wyjaśniłam. – Ale jeśli chodzi o ciebie, to już zupełnie co innego.
– A co byś powiedziała, jakbyśmy spróbowali? – spojrzał mi w oczy.
– J-ja – zawahałam się. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
– No dawaj Brooke – podniósł się z ławki i kucnął naprzeciwko mnie. – Sama mówiłaś, że jakbyś nie była z Bradem to dałabyś mi szansę – mówił, ale na mojej twarzy cały czas wymalowana była niepewność. – Co ci szkodzi? – co? Nic.
– Po prostu się boję, okay? –złapałam się za głowę i zamknęłam oczy.
– Ale nie ma czego – szepnął, uśmiechając się lekko.
– To jest dla mnie za dużo – pokręciłam głową. – Tyle się teraz dzieje i jeszcze ty.
– Jestem tutaj – złapał mnie za dłonie. – Dla ciebie – uniósł je i delikatnie pocałował.
                Czyli teraz mam być z Justinem? Ehh, zmieniam chłopaków jak skarpetki. Właściwie to jeszcze mu nie odpowiedziałam, ale jestem bardziej niż pewna, że ulegnę. Jednak boję się. Czego? Jego. To proste: parę razy widziałam i słyszałam jaki jest. A co jeśli on chce ze mną być tylko po to, żeby dobrać mi się do majtek? Może mam być jego seks zabawką? Nie chcę tego. Dziewczyny otaczają go ze wszystkich stron i ma z czego wybierać, więc dlaczego padło akurat na mnie? Czy to możliwe, że coś do mnie poczuł? Nie mówię tu o miłości, bo to na pewno za wcześnie. A poza tym on się we mnie nie zakocha. Zresztą ja w nim też. To po prostu niemożliwe. Czy on w ogóle potrafi być w związku? Wie na co się piszę? Będzie musiał przede wszystkim być mi wierny, a śmiem wątpić, że z tym może mieć problem. Chce być ze mną? To musi się trochę bardziej postarać, żeby tak było. Tym razem nie wystarczy parę słodkich słówek, o nie.
– Nie – powiedziałam po chwili ciszy.
– Ale Brooke…– uciszyłam go ręką.
– Nie, Justin – spojrzałam na niego z poważną miną. – Znamy się bardzo krótko i nic o sobie nie wiemy. Dopiero co dowiedziałam się o zdradzie Brada i nie mam ochoty ponownie przez to przechodzić.
– Ja bym…
– Daj mi skończyć – zgromiłam go wzrokiem. – Naprawdę myślisz, że powiesz mi parę słodkich słówek i już będę twoja? To tak nie działa – przerwałam, czekając na jakąś reakcję, jednak chłopak przez cały czas wpatrywał się prosto w moje oczy. – Musisz mi pokazać, że ci na mnie zależy.
– Myślisz, że tak nie jest? – zapytał, jakby niedowierzając?
– To nie tak, że – zaczęłam powoli. – Właściwie to tak – westchnęłam – tak właśnie myślę – powiedziałam pewnie.
– Więc teraz ci udowodnię, że się mylisz – zbliżył się do mnie – i to bardzo – chciał mnie pocałować, ale w porę się odsunęłam.
– Zobacz – wskazałam na swój zegarek – dochodzi osiemnasta. Powinniśmy się zbierać – powiedziałam, uśmiechając się głupio. Chłopak pokręcił rozbawiony głową, po czym wstał i złapał mnie za rękę.

Justin’s POV
                Już ją miałem. Już ją złapałem, ale musiałem odpuścić. Nie działa na nią to co na wszystkie. A może działa tylko stara się temu oprzeć? Tak czy siak, jak prosiła udowodnię jej, że coś dla mnie znaczy. Sam nie wiem co, ale coś mnie do niej przyciąga. Jednak wkurwia mnie fakt, że stara się być tak cholernie niedostępna. Jestem raczej przyzwyczajony do tego, że dziewczyny do mnie lgną, a tu nagle coś takiego. Ale to właśnie sprawia, że jest wyjątkowa i skoro już poznałem kogoś takiego, nie mogę dać mu odejść.
                Odprowadziłem Brooke do jej mieszkania, a sam pojechałem do siebie. Ustaliliśmy, że spotkamy się za pół godziny i pójdziemy na imprezę do Danna. Mam nadzieję, że polubi moich znajomych. Oni są dość specyficzni. Po prostu trzeba się do nich przyzwyczaić.
– Hej stary – odebrałem telefon, patrząc na wyświetlone imię „Dann”.
– Rozumiem, że wpadasz na imprezę? – trochę się plątał w tym co mówił, co znaczyło, że był już podpity. – Są nowe dziwki. Takie dobre, że sobie nie wyobrażasz – wybuchnął śmiechem. Może coś jarał.
– Przyjdę z Brooke – powiedziałem, uśmiechając się pod nosem na wzmiankę o niej.
– Tę blondynę, którą masz przelecieć? – wybełkotał.
– Sprawy się nieco pozmieniały – podrapałem się po karku.
– Czyżby nasz Justin się zakochał? – zagruchał.
– Nie – przewróciłem oczami. – Zajmij się swoimi sprawami – sapnąłem. – Niedługo będziemy – powiedziałem i rozłączyłem się.
                Włożyłem telefon do kieszeni, zabrałem portfel i klucze, i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem do mieszkania Brooke. Chwilę potem byłem na miejscu. Nacisnąłem klakson parę razy, żeby dziewczyna usłyszała. Drzwi zaraz się otworzyły, a ja zaniemówiłem, widząc jak pięknie wygląda. Podeszła do auta i weszła do środka.
– Hej – cmoknęła mnie w policzek.
– Widzieliśmy się przed chwilą – powiedziałem, skanując jej ciało wzrokiem. – Ale cześć – zaśmiałem się i ruszyłem z podjazdu. – Mam nadzieję, że polubisz moich znajomych.
– Na pewno są w porządku – uśmiechnęła się niewinnie.
                Nagle poczułem wibracje w telefonie. Wyciągnąłem go i odblokowałem ekran, zauważając smsa.

Od: Dann
Zgadnij kto pojawił się na imprezie.

                Przewróciłem oczami, nie chcąc bawić się w jakieś pierdolone zgadywanki. Już miałem odpisać, kiedy przyszedł kolejny sms.

Od: Dann
Albo sam ci powiem lol Brad Johnson

                Przeczytałem wiadomość dwa razy, za nim niepewnie spojrzałem na Brooke. Siedziała uśmiechnięta i nuciła piosenkę, która akurat leciała w radiu. Może jednak zmienimy plany i pojedziemy gdzie indziej? Na przykład na imprezę do klubu?
– Już nie mogę się doczekać, aż ich wszystkich poznam – powiedziała rozpromieniona, niszcząc tym samym mój plan. – Mam nadzieję, że mnie polubią.

– Na pewno – uśmiechnąłem się krzywo i skupiłem wzrok na ulicy, próbując nie myśleć o tym co będzie, jeśli Brooke spotka Brada.

__________________________________________________________________
Co się stanie jak się spotkają?
Może wrócą do siebie?
Albo stanie się coś złego?
No ciekawe, hmm.
Do następnego :*

2 komentarze

  1. Super rozdział! Oby Brooke kopneła w dupe tego Brada. Justin taki słodki ♡ trzeba wymyslec jakis ship Juklyn, Brostin ? Haha
    Kc 😘😘

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.